Jeśli człowiek czegoś mocno pragnie i o tym marzy ,to gdy do tego zaczyna dążyć marzenia mogą się spełnić. I tak było w tym przypadku. Marzenie o odwiedzeniu Loppy na dalekiej północy Norwegii po blisko 2 latach oczekiwania i przygotowywań spełniło się.
Jeszcze w Gdańsku – zaczynamy przygodę:)
Po drodze mieliśmy dwa noclegi.
Nocleg w Umea – Szwecja 🙂
i nocleg w Alta w Norwegii.
To właśnie stąd ruszaliśmy w kierunku Loppy – malownicza przystań promowa w Øksfjord.
Miejscem docelowym wyprawy był ośrodek wędkarski w Sandland Brygge. Po blisko 3 i pół dniowej podróży dotarliśmy na miejsce. Pogoda w Sandland przywitała nas pięknym słoneczkiem i jeszcze piękniejszymi widokami.
Już po kilku godzinach bujaliśmy się naszą łodzią po wodach wokół wyspy Sildy w poszukiwaniu ryb. Pierwszą rybą wyjazdu był halibut, były też dorsze, zębacze sporych rozmiarów i brosmy. To dobrze rokowało na kolejne dni.
Po kilku godzinach zmęczeni ale jakże szczęśliwi wróciliśmy do portu. Żeby nie było aż tak kolorowo to pogoda na dwa kolejne dni mocno się pogorszyła. Wiało do 11 m/s.
Więc czas siedzieliśmy w domku snując plany na kolejne dni łowienia.
Po złowieniu limitu który mogliśmy zabrać do Polski skupiliśmy się na poszukiwaniu króla tych wód – halibuta.
Obszar wód wokół Loppy i Sildy uchodzi za jedno z najlepszych łowisk Norwegii właśnie w ten gatunek ryby. W trakcie naszego pobytu złowiliśmy razem 13 halibutów. Jednak większość ” halinek ” była nie wymiarowa i trafiała z powrotem szybko do wody. Brakowało nam chyba szczęścia do rekordowych halibutów.
Oprócz naszej ekipy w tym samym czasie obozowały również grupy z Irlandii, Słowacji, Finlandii, Estonii i Czech.
Najprzyjemniejsza część dnia :)…rybna uczta!
Jak co roku za złowienie największej ryby zwycięzca otrzymał Nagrodę Główną Wyprawy:)
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy więc zaczęliśmy pakować się w drogę powrotną. Wyjazd jak najbardziej należy zaliczyć do udanych. Pogoda dopisała, byliśmy 8 dni na wodzie. Piękne widoki i okoliczności przyrody. Ważna jest przygoda, poznawanie nowych miejsc i wspólnie mile i wesoło spędzony czas wśród przyjaciół.
W drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze zwiedzić Sztokholm.
A oto nasz nocleg pod Sztokholmem:)
Na koniec jeszcze parę urokliwych fotek z północy.
Zostaw komentarz